Znowu pranie…
Temat prania odzieży sportowej wraca jak bumerang. Póki co moim numerem jeden nadal jest https://www.endurorider.pl/bil-sport-active-plyn-prania-odziezy-aktywnej/ W dalszym ciągu jestem zachwycony tym środkiem, ale ostatnio wpadł mi w ręce produkt konkurencji o typowo polskiej nazwie czyli Dr Reiner. Żeby było zabawniej producentem jest Pollena Ostrzeszów :)
Dr. Reiner
To co, przykuwa uwagę to cena: opakowanie 1l można kupić za niewiele ponad 10 PLN co na środek tego typu jest dobrą ceną. Butla jest poręczna a korek jest również aplikatorem o pojemności 80 ml.
Pierwsze wrażenia
Dr Reiner ma kolor odbarwionego płynu hamulcowego DOT4, ale na szczęście nie jest żrący ;) W przeciwieństwie do Bila Sporta ma znacznie bardziej intensywny zapach. W tym punkcie muszę doprecyzować, że jestem wyjątkowo wyczulony na wszelkie płyny do płukania i inne tego typu śmierdzące dziadostwa i to do tego stopnia, że do zwykłych rzeczy używam wyłącznie Białego Jelenia (też z Polleny Ostrzeszów :) który nie ma żadnych dodatków zapachowych. Pierwsze wąchanie i lekki niepokój czy nie będzie problemu. Na szczęście okazało się, że Reinera czuć bardziej niż Bila, ale bez porównania mniej niż inne cywilne płyny więc można było rozpocząć testowanie.
Pranie
Pranie przebiega bez żadnych problemów czy to w misce, czy to w pralce. Rzecz jasna trzeba ściśle przestrzegać zaleceń producenta w tym zakresie więc jeżeli piszą, że maks 30*C i bez wirowania to tak trzeba robić. Naprawdę nie warto być mądrzejszym od instrukcji ponieważ można bezpowrotnie zniszczyć oddychające ciuchy.
Dr. Reiner ma działać najskuteczniej w zakresie 30-40*C co jest zupełnie naturalne ponieważ to są standardowe temperatury prania dla ubrań aktywnych. Póki co nie zdarzyło abym musiał powtarzać pranie więc środek działa i spełnia swoje zadanie. W trosce o pralkę zdrowo ubłocone ciuchy należy porządnie wypłukać z Matki Ziemi przed włożeniem do bębna.
Przez cały czas użytkowania tego środka nie zdarzyło się abym miał jakiś problem po jego użyciu bez względu na to czy prałem kurtkę, bluzkę czy spodenki z pamperem. Innymi słowy nie zauważyłem aby Dr Reiner pogarszał zdolność do szeroko pojętego oddychania.
W kwestii odporności na wodę trzeba jasno powiedzieć, że z czasem wszystkie membrany tracą swoje pierwotne możliwości i po każdym kolejnym praniu należy je zaimpregnować naprawdę dobrym środkiem. Piszę o tym ponieważ gdzieś w internetach mignęła mi miejska legenda jakoby pranie poprawiało wodoodporność. Przykro mi, ale to jest rewelacja wyssana z palca.
Po praniu
Jest dobrze czyli materiał jest przyjemny w dotyku, nie jest śliski i nie widać żadnych śladów agresywnego działania Dr Reinera.
Problem pojawia się w kwestii zapachu – według moich kryteriów intensywność jest na krawędzi mojej tolerancji. W tym miejscu muszę ponownie powtórzyć, że jestem wyjątkowo czuły na tę kwestię więc myślę, że dla większości ludzi problem nie będzie istniał.
Druga obserwacja jest taka, że dodatek zapachowy trzyma się ubrań naprawdę bardzo długo. Z jednej strony mamy tonę poczucia świeżości jednak co za dużo to nie zdrowo. Mój windstopper trącił Reinerem przez ładnych kilka tygodni i w pewnej chwili zacząłem się zastanawiać czy tak już zostanie na wieki wieków.
Na szczęście w pewnym momencie zapach ustępuje, ale uważam że trzyma się zbyt długo co powoduje pewne komplikacje.
Należy zacząć od tego, że ciuchy muszą w pewnej chwili zacząć śmierdzieć dzięki czemu wiadomo, że definitywnie nadszedł czas na pranie. Niestety zapach Reinera jest tak skuteczny i tak długo się utrzymuje, że można odnieść wrażenie że prać już nie trzeba, co oczywiście nie jest prawdą. Sprawa wyszła na jaw w czasie jazd na trenażerze kiedy to okazało się, że spodenki z pamperem są „świeże” po 15h jazdy w zamkniętym pomieszczeniu. Owszem okno rozszczelnione, wentylator chodzi ale to nie ma nic wspólnego z jazdą na zewnątrz. Tutaj dochodzimy do sedna problemu czyli zjawiska, które powszechnie nazywa się „pudrowaniem syfa” Zapach Dr Reinera za mocno i zbyt długo maskuje fakt, że ciuchy należy ponownie uprać. Rozumiem pomysł producenta na to, żeby wydłużyć czas pomiędzy praniem, ale w tym przypadku posunęli się odrobinę za daleko. Według mnie dodatek zapachowy powinien działać o połowę krócej.
Dr. Reiner to…
całkiem udany środek do prania odzieży aktywnej. Osobiście nadal wolę Bila Sporta, ale produkt Polleny Ostrzeszów nie jest zły i można go używać bez obaw o to, że zniszczymy naszą garderobę. Na plus należy zaliczyć, że jest to Polski produkt pomimo tego, że nazwa jest mało swojska ;)
Jeżeli nie chcesz przegapić żadnej aktualizacji strony Endurorider.pl zapisz się do Newslettera
Jeżeli w komentarzu podano prawdziwy adres e-mail to dostaniesz informację kiedy Twoja wypowiedź zostanie opublikowana. Pamiętaj aby sprawdzić folder SPAM.