GT internalTransmission 1 to prawdziwy rarytas. W Polsce jest ich co najwyżej kilka. Kiedy trafiła się okazja aby zapoznać się tą konstrukcją nie wahałem się ani chwili. Jestem przekonany, że po raz pierwszy i ostatni miałem sposobność opisać tę ramę jako fabrycznie nową.
Zmorą każdego roweru jeżdżącego w terenie jest napęd zewnętrzny podatny na brud oraz uszkodzenia mechaniczne. W DH czy FR jest to jeszcze bardziej odczuwalne. Od zarania dziejów wyeliminowanie tylnej przerzutki przy zachowaniu możliwości posiadania przełożeń było marzeniem rowerzystów grawitacyjnych. Pierwsze rowery GT oparte na tej koncepcji, obecnie funkcjonującej pod terminem G-boxx, zostały pokazane światu w 1997 roku na targach Interbike. Opisywana rama to Freeride Gen. One rocznik modelowy 2006.
Zacznę od tego, że zestaw naprawdę robi wrażenie. Jest to kawał kloca. Co prawda większość oglądających dopytuje się gdzie jest mocowanie silnika, ale trudno mieć im to za złe :) Od razu widać, że ktoś włożył dużo czasu i energii w ten projekt. Tylko górna rura ramy jest rurą. Rurą o zmiennym przekroju: pionowym przy główce a poziomym w miejscu łączenia z rurą podsiodłową. Rura podsiodłowa przebija górną na wylot. Miłym dodatkiem jest logo GT od strony dampera.
Szybkozamykacz jest z przodu dzięki czemu nie ma z nim problemów w czasie jazdy w błocie. Miło, że ktoś pomyślał o tym detalu.
Główka ramy jest normalna i nie pasuje grzecznym wyglądem do tej ramy. Od dołu jest wspawane klasyczne wzmocnienie i to by było na tyle. Nie uświadczymy w tym miejscu żadnych innowacji.
Dolna rura to dwa elementy tłoczone z blachy i pospawane na całej długości. Chodziło o uzyskanie odpowiedniej sztywności oraz solidnego połączenia z gniazdem, w którym jest umieszczony Nexus.
Sama piasta jest osłonięta plastikowymi elementami, które chronią ją przed brudem oraz zapobiegają wkręcaniu się ubrań w napęd. Oczywiście taka ochrona nie obroni piasty w czasie wodowania, ale jest w stanie ograniczyć w bardzo dużym stopniu oddziaływanie warunków glebowych na serce układu napędowego.
Ewidentnie widać, że ta rama była po to aby robić wrażenie: węzeł suportu jest z jednego kawałka aluminium, podobnie jak górne i dolne elementy wahacza oraz dolny popychacz. Wszystko jest naprawdę duże i masywne. Sytuacja jest analogiczna z hakami kół, wyglądają super czadowo tylko, że dodają do ramy kilkaset gram niepotrzebnej wagi. Podobne wrażenie odnoszę w kwestii adaptera hamulca tarczowego. Tylna piasta jest pod oś 20mm i pasuje wyłącznie ta dostarczona z ramą bądź robiona na zamówienie (tak jak było w tym przypadku).
Pomimo skomplikowanego wyglądu oraz dużej ilość „zawiasów” jest to system jednozawiasowy. Tak, tak jednozawias. Dlaczego? A którędy idzie łańcuch? No właśnie, idzie nad górną rurą wahacza czyli ile mamy puntów obrotu? Jeden. Wszystkie inne łożyska oraz popychacze służą temu aby uzyskać odpowiednią charakterystykę skoku oraz wartość ugięcia zawieszenia. Skok zawieszenia jest regulowany w zakresie 7″ bądź 9″. Bazę kół można zmienić o 30mm. Adapter hamulca tarczowego jest ruchomy i podążą za osią tylnego koła dzięki czemu zmiana bazy kół automatycznie reguluje położenie zacisku hamulcowego. Dokładne informacje dotyczące długości poszczególnych elementów są umieszczone na tabliczce znamionowej na dolnej rurze ramy. Bardzo podoba mi się taki drobiazg.
Inżynierowie z GT zastosowali bardzo proste i efektywne rozwiązanie: użyli piasty Nexus o ośmiu przełożeniach. Gotowe rozwiązanie i jego adaptacja do ramy jest dużo tańsze niż projekt od zera. Produkt Shimano już wtedy był znany ze swej niezawodności i żywotności a do tego był relatywnie tani i łatwo dostępny. Genialne w swojej prostocie. 8 przełożeń w zupełności wystarcza do tego aby sprawnie nabierać prędkości i turlać się po płaskim w stronę wyciągu. Miałem okazję testować podobną piastę i uważam, że jest naprawdę ok (Nexus SG-7R45 test) Po prawej stronie mamy korbę i łańcuch napędzający Nexusa oraz zacisk hamulca tarczowego. Z lewej strony mamy łańcuch napędzający tylne koło. Oczywiście nic nie jest takie proste i obydwa łańcuchy przechodzą przez gąszcz napinaczy i kół łańcuchowych. Na szczęście inżynierowie zaopatrzyli ramę w plastikowe osłony tak aby nie wkręcić się ubraniem w czasie jazdy. Tutaj możecie zobaczyć jak wyglądał uzbrojony napęd. Utrzymanie łańcucha w czystości wymaga proporcjonalnie większego nakładu sił i środków a naprawdę jest co smarować :) Poza tym producent przypomina o konieczności prawidłowego napięcia łańcucha naklejką na wahaczu. Kierownik GT iT1 operuje skrzynią biegów za pomocą manetki obrotowej. Osobiście nie mam przekonania do tego typu zmieniarki w DH/FR, ale manetkę zawsze można zmienić na taką typu Rapid Fire i wszystko nadal powinno dobrze działać. Reszta roweru jest indywidualną koncepcją budowniczego. Do ramy wejdzie damper o długości 240 mm oraz amortyzator podobnego kalibru. Z uwagi na specyficzny napęd nie ma zbyt dużego pola do popisu jeżeli chodzi o zmiany, ale można walczyć na dwa sposoby zmieniając koło łańcuchowe w tylnej piaście oraz korbie chociaż z uwagi na specyficzne koło łańcuchowe, które jest ma przesunięte zęby względem własnej osi zapewne będzie to trudna i kosztowna operacja chociaż osoba, która zaprojektowała i wykonała piastę tylną stwierdziła iż „to jest do zrobienia”. Taki zakres regulacji spokojnie starczy aby dostroić rower do własnych preferencji.
iT1 jest zbudowana techniką „przemysłową” czyli wszystko jest duże, masywne i zdaje się być zaprojektowane by trwać. Efekt jest widoczny na wadze no, ale czy ktoś kto poważnie myśli o FR/DH szuka oszczędności w ramie? Z dwojga złego lepiej mieć tam więcej materiału niż mniej. Bardzo lubię takie wzornictwo jednakże swobodne podejście konstruktora do ciężaru całej konstrukcji jest nieco dziwne. Zmiana haków tylnego koła mogłaby oszczędzić kilkaset gram, ale czy nadal wyglądałoby to tak fajnie? Pewnie, że nie :)
Bez wątpienia iT1 jest elementem wartym zapamiętania w historii MTB. Ta rama rozwinęła kierunek, którym podążyli konstruktorzy i dzięki takim projektom nurt ram typu G-boxx rozwija się cały czas. Współczesne ramy są, a przynajmniej starają się być, lżejsze i jeszcze bardziej zwarte. Ciężko prorokować o trwałości GT, ale biorąc pod uwagę ilość mięsa w ramie nie powinno być z tym problemów. Środek Nexusa też da się wymienić, ale tę informację traktuję wyłącznie jako ciekawostkę ponieważ nie wierze, że zachowując odrobinę troski o sprzęt zawodnik FR/DH zajeździ piastę planetarną.
W bikeBoardzie był test kompletnego roweru zbudowanego na tej ramie i dla osób zainteresowanych wrażeniami z jazdy podaję bezpośredni link do tej publikacji.
Możliwość opisania takiego potwora była czystą przyjemnością a lekcja historii MTB zawsze się przyda ponieważ bez przeszłości nie będzie przyszłości. Warto mieć świadomość tego, iż rzeczy które można dzisiaj kupić często powstały kilkanaście lat temu a ich obecne wcielenie jest kolejną odsłoną tamtego rozwiązania. Moja pierwsza Univega RAM 930, którą kupiłem w 1999r. była już wtedy 10 letnią konstrukcją :)
Z tego co mi wiadomo to w Warszawie jest cały rower złożony na tej ramie i można go obejrzeć w sklepie rowerowym na Wybrzeżu Gdyńskim 2 (teren Spójni) jednak to nie jest zweryfikowana informacja.
Serdeczne podziękowania dla właściciela iT1 za udostępnienie ramy :)
Jeżeli nie chcesz przegapić żadnej aktualizacji strony Endurorider.pl zapisz się do Newslettera
Jeżeli w komentarzu podano prawdziwy adres e-mail to dostaniesz informację kiedy Twoja wypowiedź zostanie opublikowana. Pamiętaj aby sprawdzić folder SPAM.