Jak zabezpieczyć lakier w rowerze test K2 color flex guma w sprayu vs folia ochronna

Kiedy rower jest nowy to zazwyczaj nachodzi nas myśl aby jakoś ochronić lakier. Jeszcze nie tak dawno nie było zbyt wielu opcji a w zasadzie tylko jedna czyli samoprzylepna folia ochronna. Teraz jest znacznie łatwiej ponieważ mamy do dyspozycji gumę w sprayu. Stosowałem obydwa rozwiązania i każde z nich ma swoje zalety jak i wady.

Folia ochronna

Bez cienia wątpliwości to będzie mój najdłuższy test jaki kiedykolwiek przeprowadziłem ponieważ on trwał od 2000 roku kiedy to stałem się posiadaczem https://www.endurorider.pl/univega-ram-830/ aż do 2019r. kiedy to zdjąłem folię ochronną z wahacza.

Historia była następująca: pytałem po znajomych czy ktoś nie ma takiej folii ochronnej na zbyciu bo potrzebowałem dosłownie kawałek żeby okleić rower i zanim się spojrzałem to dostałem w prezencie coś takiego w wersji bezbarwnej. Nie mam pojęcia co to był za producent a jedyna rzecz, którą pamiętam to, że znajomy który mi ją sprezentował lojalnie mnie ostrzegł że ta folia „potrafi zejść z lakierem” Niezrażony okleiłem wahacz i… zapomniałem o nim na śmierć. Univega dawno dokonała żywota a wahacz jak był czarny od nowości tak został czarny do samego końca. Przypomniałem sobie o tej folii dopiero wtedy kiedy testowałem ściągacz lakieru Troton.

Popryskałem, poczekałem ale nic się nie dzieje… Dopiero po chwili dotarło do mnie, że folia zrobiła się miękka i zeszła a pod nią nadal był czarny lakier w bardzo dobry stanie. Zamurowało mnie!

Okazało się, że folia której użyłem lata temu nadal trzymała się jak przyspawana a do tego wykazała się nieprawdopodobną odpornością na wybitnie żrącą chemię. To naprawdę zrobiło na mnie wrażenie.

Drugą kwestią jest to, że po prostu nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak pozbyć się takiej folii po tylu latach… Jedyne co mi przychodzi do głowy to opalarka i próby ściągania na ciepło, ale nawet w takiej opcji wiem że to byłaby to straszna mordęga i nawet nie chcę myśleć jak to się odkleja z samochodu.

K2 color flex

A cóż to takiego? Otóż jest to folia w spreju, którą zabezpieczamy/zmieniamy kolor danej powierzchni. Mając w pamięci doświadczenia z folią samoprzylepną nie chciałem powtórki z rozrywki więc zwróciłem się w stronę rozwiązania, które miało być łatwo usuwalne. W owym czasie nie miałem żadnego info na ten temat oprócz tego, że samochody pomalowane takim wynalazkiem bez problemu się „rozkleja” a guma jest gruba i na tyle mocna, że schodzi w całości. Tyle teorii.

Dla siebie wybrałem wersję przeźroczystą czyli clear. Na dwa rowery wziąłem bodajże trzy puszki po 400ml każda.

Aplikacja jest banalna bo maluje się tak jak każdym innym aerozolem. Producent zaleca aby nanosić bardzo cienkie warstwy z zachowaniem odpowiedniego czasu na przeschnięcie czyli minimum 5 minut przy 20* C.

Matowy lakier przed color flexem
Dust nabrał połysku

To o czym nie wspomina K2 to makabryczny smród podczas malowania. Naprawdę color flex wali potwornie i po kilku minutach masz ochotę puścić pawia. Właśnie dlatego trzeba to robić albo na zewnątrz albo w bardzo dobrze wentylowanym pomieszczeniu. Na pewno trafią się twardziele, którzy opitolą naczepę od tira na żywca i to w naszej ulubionej narodowej pozycji czyli słowiańskim przykucu jednak ja bez maski lakierniczej nie dotykam się do color flexa.

Aplikacja

Tak jak w przypadku każdego malowania wymagana jest czystość otoczenia w którym pracujemy co w połączeniu ze smrodem nieco psuje zabawę bo albo robimy na powietrzu godząc się na wtrącenia albo robimy w pomieszczeniu ryzykując własnym zdrowiem. Pocieszające jest to, że K2 szybko schnie a cały proces idzie sprawnie.

Trwałość K2 color flex

Początkowo nie spodziewałem się cudów, ale muszę przyznać że guma w spreju jest zadziwiająco odporna mechanicznie i naprawdę chroni powierzchnię przed uszkodzeniem. Nie zauważyłem żeby promienie UV, woda czy błoto miały drastyczny wpływ na jej żywotność. Nie musiałem poprawiać powłoki pomimo upływającego czasu. W tym miejscu chciałbym podkreślić, że ochrona działa „na co dzień” czyli jak przelecisz po krzakach to nie porysujesz ramy, ale jeżeli się porządnie wypieprzysz na kamieniach to cudów nie ma i ślady będą choć mniejsze niż bez color flexa. Wersja przeźroczysta działa na matową powierzchnię tak jak lakier bezbarwny czyli rower zaczyna się błyszczeć. Mi to akurat było na rękę, ale być może są osoby którym to się nie podoba więc z góry uprzedzam.

Poniżej zdjęcia jak wygląda flex w praktyce kiedy już dostał w kość.

Za cienka warstwa.
Tutaj dałem odpowiednio grubo więc nie było problemu z odklejeniem.

Wygląda kiepsko? Być może, ale zwróćcie uwagę że pod spodem lakier jest nie ruszony.

Wady K2 color flex

Zbyt cienko nałożona guma w spreju jest zajebiście uciążliwa przy usuwaniu. Niestety producent nie podnosi tej kwestii oprócz miejsc takich jak rogi (np maski) a powinno być jasno powiedziane, że gumę trzeba nakładać bardzo bardzo grubo. Tylko wtedy usuwanie nie jest problemem. Miałem się o tym okazję boleśnie przekonać skrobiąc https://www.endurorider.pl/kross-dust/ podczas przygotowania do malowania. Tam gdzie dałem bardzo grubo nie było problemu, ale wszędzie indziej było po prostu strasznie. Cienka warstwa non stop się rwała a jej odklejanie tak jak na filmach na YT po prostu nie było możliwe.

Wtedy wpadłem na genialny pomysł i stwierdziłem, że znowu użyję Trotonka do usuwania farby to wtedy wszystko zejdzie na raz a ja nie będę się musiał z tym użerać. Niezwłocznie wprowadziłem w życie mój świetny pomysł. Po 5 minutach czekania okazało się, że K2 color flex spuchł, ale lakier proszkowy pod spodem jest ledwo ruszony :/ W ten oto sposób przekonałem się, że produkt K2 jest naprawdę, ale to naprawdę odporny na ekstremalnie agresywną chemię. Pomimo tego, że byłem wqrwiony to potęgi entej to muszę przyznać, że naprawdę byłem pod wrażeniem oporu jaki color flex stawił Trytonowi.

Wnioski

Generalnie to obydwa sposoby ochrony lakieru działają. Nie ulega żadnej wątpliwości, że samoprzylepna folia ochronna jest nieprawdopodobnie trwała, ale mając w pamięci jak wygląda jej odklejanie to nie zdecydowałbym się na jej ponownie użyć w obawie przed tym że w czasie tego procesu porąbałbym swój rower siekierą.

K2 color flex bardzo mocno mnie zaskoczył swoją odpornością chemiczną i niewiele mniej mechaniczną, ale również w tym przypadku pozbycie się powłoki było makabrą. W tym miejscu podkreślę jeszcze raz, że ten preparat musi być stosowany w bardzo grubych warstwach inaczej jego usunięcie to naprawdę jest droga przez mękę. Na plus trzeba zaliczyć bardzo łatwą aplikację.

Jeżeli jesteś osobą, która chce zachować swój rower w jak najlepszym stanie wizualnym to ochrona lakieru jest dla Ciebie kuszącą propozycją. Czy zdecydowałbym się na taki krok jeszcze raz? Raczej nie bo jestem straumatyzowany procesem demontażu. Gdybym musiał to zrobić jeszcze raz to wybrałbym K2, ale nakładał BARDZO BARDZO GRUBO tak aby odklejanie poszło jak najłatwiej.

Jeżeli nie chcesz przegapić żadnej aktualizacji strony Endurorider.pl zapisz się do Newslettera

Jeżeli w komentarzu podano prawdziwy adres e-mail to dostaniesz informację kiedy Twoja wypowiedź zostanie opublikowana. Pamiętaj aby sprawdzić folder SPAM.

Avatar photo

Autor: 

Twórca i założyciel Endurorider.pl Bezkompromisowy wielbiciel grubych opon i prawdziwej górskiej jazdy.

8 komentarzy do “Jak zabezpieczyć lakier w rowerze test K2 color flex guma w sprayu vs folia ochronna”

  1. Marcin

    Jeżeli warstwa gumy jest za cienka można ją spryskać alkoholem IPA i zetrzeć szmatką.

    1. Avatar photokamil/Endurorider.pl

      Izopropanol ruszy gumę? To byłoby całkiem fajne bo ten siuwaks jest naprawdę odporny na chemię ;)

  2. Dzięki za przestrzeżenie przed nakładaniem zbyt cienkiej warstwy. Mam nadzieję, że u mnie demontaż gumy w spreju nie będzie taki uciążliwy :)

    1. Avatar photokamil/Endurorider.pl

      Jak dasz grubo to nie będzie :P

  3. Konrad

    W Stanach używają takich specyfików w spreju do zabezpieczenia pak w pikapach.
    Mi zdarzyło się używać fioli Maripossa, miała chyba 1mm grubości. Na w miarę nieskomplikowanych kształtach układała się całkiem dobrze. Problemem były skomplikowane kształty i trudno dostępne miejsca. Z czasem trochę żółkła i odklejała się na końcach, ale za to bez problemu można ją było odkleić. Obecnie używam folii 3M o grubości 0,3mm, dobrze chroni przed drobniejszymi uszkodzeniami.

    1. Avatar photokamil/Endurorider.pl

      Folia jest fajna tak długo jak można ją bez problemu odkleić. W innym przypadku jest mało zabawnie.

  4. Marcin

    Chłopaki z Terenwizji robili test powłoki, którą się nakłada na samochody 4×4.
    Chroni przed gałęziami itd.
    Myślałem czy takiego specyfiku nie zastosować np. na tylni trójkąt.

    1. Avatar photokamil/Endurorider.pl

      Wszystko się rozbija o delikatną kwestię usunięcia takich specyfików. Ja sprawdzałem dwa najpopularniejsze i NIE było łatwo więc aż strach myśleć jak to jest z innymi produktami.

Podziel się swoją opinią