Bardzo często rowery mają koła zbudowane na piastach bez nazwy czyli no name. Póki działa jest ok, ale jak środek zacznie się sypać i konieczna jest wymiana konusów to robi się z tego bardzo poważny problem. Niestety z roku na rok widzimy, że poszczególne elementy eksploatacyjne tych piast są coraz gorszej jakości czego przykładem był https://www.endurorider.pl/cannondale-trail-7/ gdzie konusy były do wymiany zaledwie po 700 km na płaskim Mazowszu.
Co mam przygotować?
Poza niezbędnymi narzędziami od siebie proponuję dwie miseczki magnetyczne tak żeby zrzucać małe elementy stronami bez ryzyka pomieszania. Na zdjęciu poniżej wersja plastikowa z biedry.
Do tego zmywacz do hamulców żeby pozbyć się resztek starego smaru. Rękawiczki jednorazowe oraz szmaty/papier etc. to mus i nie ma się nad czym rozwodzić. Przedłużka z magnesem jest fajna do wyciągania kulek.
Mam piasty no name i co dalej?
Po pierwsze nie panikuj bo, na szczęście, na alleprowizji są części i to w dobrej cenie (stan na 06/2022r) Jeżeli wiesz co masz robić to nie musisz zaglądać tutaj: https://www.endurorider.pl/serwis-piasty-tylnej-shimano/ Pamiętaj, że bez względu na producenta takie piasty, zarówno przednie jak i tylne są zawsze zbudowane tak samo. Oczywiście występują jakieś niuanse, ale tak długo jak piasty pracują na konusach to środek jest praktycznie identyczny.
Skup się bo to ważne!
Kiedy myślałeś, że już wszystko wiesz muszę Cię zmartwić bo niestety nie jest tak różowo jak mogłoby się wydawać. W czym tkwi problem? Jak zawsze w detalach.
Piasta tylna na szybko zamykacz (QR) ma drążoną oś o długości 145mm i średnicy M10, która pasuje do ramy o rozstawie 135mm. Piasta przednia to M10x110mm.
Najczęściej kulki do piasty tylnej są o średnicy 1/4″ (6,35mm), do piasty przedniej o średnicy 3/16″ (4,76mm) Do tego dochodzą różne wariacje np przy piaście przedniej ale pod oś 15mm. Do wolnobiegu bębenka kasety wchodzą kulki w rozmiarze 1/8”.
Z uwagi na to, że piasty są jako-tako standaryzowane najczęściej ludzie kupują same konusy. Ja też tak robiłem, ale zaraz napiszę dlaczego porzuciłem ten sposób.
W czasie reanimacji https://www.endurorider.pl/jak-sie-konczy-pozyczanie-roweru/ postąpiłem to samo czyli kupiłem same konusy na przód oraz na tył.
Zrobiłem to mając w pamięci sukces, którym zakończyła się dokładnie taka sama operacja w przypadku Cannondale Trail 7, gdzie rzekomo są piasty formula. Tam przeszczep poszedł bez żadnego problemu.
Coś nie pykło
W Decathlonie są piasty Joytech i nie spodziewałem się po nich żadnego oporu a okazało się, że jest srogi problem.
Konus tylny bardzo ciężko wkręcał się na oś i praktycznie ją gwintował od nowa a po paru cm nie szło go ruszyć.
Konus przedni bardzo lekko wkręcał się na oś i przy próbie zakręcenia nakrętki kontrującej po prostu zsuwał się w dół po gwintach.
Nigdy wcześniej nie spotkałem się z taką akcję i byłem wobec tego całkowicie bezradny. Gdybyście myśleli o gwintowaniu osi tylnej etc. to tam jest M10x1 co jest nietypowym rozmiarem, który najszybciej spotkasz przy metalowych przewodach hamulcowych w samochodzie. Przy niskiej cenie nowych komponentów taka zabawa w kupowanie dedykowanych narzynek/gwintowników nie ma sensu.
Moja wymiana wymiana konusów się nie powiodła.
Co mnie uratowało?
Zapas z pudełka w postaci…
Tak jest, kompletna oś, którą przełożyłem praktycznie w całości. Po drodze wyszły pewne niuanse i możecie mieć taką sytuację
Jak widać nakrętki, które kontrują konusy są różnej grubości i należy je dobrać tak aby oś piasty była jednakowo wysunięta z obydwu stron. Brak centryczności spowoduje przesunięcie koła w ramie.
Czyli co mam w końcu zrobić?
Według mnie powinno się kupować kompletne osie. Nakrętki kontrujące nie sprawiają problemu, ale moja przygoda z za ciasnymi oraz za luźnymi konusami sprawiła, iż doszedłem do wniosku że wymiana konusów jest najłatwiejsza z całą osią.
Oczywiście możesz dokupić zapasowe konusy do nowej osi i wtedy masz 100%, że zapas będzie działał bez problemu.
Właśnie dlatego nie wymieniam żadnych producentów, którzy są opisani w aukcjach bo po prostu nie mam jak zweryfikować, że wszystko dobrze zagra. Mówienie o tym, że do formuli pasuje do quando nie niestety nie jest w żaden sposób miarodajne.
Jak to wymienić szybko i sprawnie?
Rozbierając oś zawsze jedna strona zostaje nie ruszona i niech to posłuży za wzór ile osi musi wystawać po założeniu nakrętki kontrującej.
Oś musi wystawać równo z obydwu stron.
Nie sugeruj się innym wyglądem elementów na nowej osi, w tym różną średnicą uszczelnień konusów. Te metalowe krążki, które udają uszczelnienie labiryntowe, mają chronić środek przed brudem. Jeżeli w starej piaście są inne (np: odrobinę szersze) to nie ma problemu ponieważ wystarczy oprzeć konus w imadle (stożkiem do dołu) tak wszedł pomiędzy szczęki, a następnie puknąć gumowym młotkiem i już mamy obydwa elementy rozłączone. Teraz przekładamy stare uszczelnienie do nowego konusa i jest idealna zgodność do piasty, którą reanimujemy.
Być może będzie taka sytuacja, że nakrętki kontrujące są różnej grubości, ale w moim przypadku ich pasowanie na różne osie było dobre więc zamiana nie nastręcza problemów.
Jeżeli chcesz wymienić kulki to nie ma przeciwwskazań o ile średnica się zgadza. Najlepiej jest to zmierzyć suwmiarką i potwierdzić u sprzedawcy średnicę w mm.
Podsumowanie
Jeżeli na pierwszy raz kupisz całe osie to wymiana konusów nie będzie problemem. Ja biorąc same stożki miałem więcej szczęścia niż rozumu, że się udawało aż w końcu trafiłem na takie kombo gdzie wymiana okazała się niemożliwa.
Najczęściej piasty bez firmowe są wyrobem przeciętnej jakości więc taka wymiana i tak Cię nie ominie. Choć początkowo może się wydawać, że jest to wyzwanie to stosując metodę na kompletną oś szanse powodzenia są naprawdę bardzo duże. Później można kupować już same konusy od tego samego producenta unikając komplikacji takich jak brak odpowiedniego spasowania na linii oś-konus.
Wymiana kulek na nowe na pewno nie zaszkodzi o ile rozmiar jest taki sam.
Reasumując: jeżeli masz piasty bez nazwy to gorąco polecam dbać o nie od samego początku. Niestety jakość poszczególnych elementów wydaje się być z roku na rok coraz gorsza a konieczność wymiany konusów po 700km to po prostu skandal. Reanimacja piasty jest nadal dużo tańsza niż wymiana całego koła więc jest o co walczyć.
Osoby, które mają firmowe piasty są w dużo bardziej komfortowej sytuacji bo kupują poszczególne części do swojego konkretnego modelu lub całą taką samą piastę na części.
Bez względu na wszystko przy piastach „na konusach” trzeba używać smaru naprawdę dobrej jakości. Ja cały czas trzymam się https://www.endurorider.pl/prolube-epx-bio-premium-smar-czerwony-ep/ i jestem zadowolony. Gorąco odradzam ŁT-43 i inne „towoty” bo są to produkty naprawdę niskiej jakości, które błyskawicznie się degradują. Smar powinien być dobrej firmy. Jeżeli testujesz nowy produkt to obowiązkowo zajrzyj do piasty po pierwszych 200 km i sprawdź czy smar jest smarem a nie breją, która nie spełnia swojego zadania (patrz ŁT-43).
Jeżeli nie chcesz przegapić żadnej aktualizacji strony Endurorider.pl zapisz się do Newslettera
Jeżeli w komentarzu podano prawdziwy adres e-mail to dostaniesz informację kiedy Twoja wypowiedź zostanie opublikowana. Pamiętaj aby sprawdzić folder SPAM.
Ostatnio kupiłem koło tylnie na piaście joytecha, zresztą nie pierwsze.
I tak samo jak wszystkie (5x), trzeba je rozebrać. I samemu skręcić, bo dosłownie ośka się potrafi nie kręcić w rękach (albo dokładniej: trzymając ją palami i próbując kręcić kołem).
Wiec lepiej to sprawdzić na samym początku. Pamiętam że w pierwszych trzech kołach smaru dosłownie nie było na i przy kulkach, bo były posmarowane czymś co raczej przypominało klej do tego cieniutka warstwa.
Nie mówiąc ze ktoś może mieć problem z odkręceniem czegokolwiek, bo trzeba użyć sporo siły by porozkręcać.
Wiec nie dziwi mnie że po 700km mogą tak wyglądać konusy, po prostu mieli się tam wszystko.
Ale chyba coś zmienili w nowszych wydaniach (albo to u mnie brakuje blaszki, którą dopycha się do miski z kulkami od strony tarczy), choć w końcu smaru jest więcej).
Co do konusów, sam do tanich piast shimano dobierałem jakieś najtańsze noname i czasem się da bez większych problemów, joytecha też i do sram’a.
Największy problem jest wtedy gdy chcemy by uszczelnienie było identyczne z oryginalnym, a nie mamy np. tych blaszek na konusach, gumek albo są innego rozmiaru.
Co do zaglądania do piast, jeśli jest wszystko ok, brak luzów na ośce jakiegoś strzelania to i tak przynajmniej minimum 2x w roku zaglądnąć.
Tym bardziej jak ktoś topi, jeździ w deszczu czy w zimie.
Sam przez lenistwo załatwiłem kilka piast (szczególnie miski) bo po topieniach i długich jazdach w deszczu nie zgadałem do środka.
Też nie polecam ŁT, ale nawet najlepsze smary nie pomogą jak się zaniedba serwis.
Potwierdzam wszystko co napisałeś :)
Blaszki na konusach można przełożyć i jest ok :)
[…] W międzyczasie dzięki Waszym podpowiedziom, za które bardzo dziękuję, ruszyłem taki oto temat https://www.endurorider.pl/wymiana-konusow-w-piastach-no-name/ Oczywiście musimy też wspomnieć o makabrycznych cenach za nowe rowery oraz bardzo kiepskiej […]
Mam wrażenie że jakość, przynajmniej w rzeczonym przypadku piast, jest niezmiennie zła od kilkunastu lat :)
Gdy zacząłem pracę w serwisie (2009) Treka pierwszy raz zetknąłem się z „jakością”. Producent ten kocha Formulę i mieliśmy na stanie wiadra części do tych piast. Były bardzo potrzebne bo, niejednokrotnie, już na „zerowym” wszystkie części były zmielone.
Sprzedawcy sugerowali klientom kupno wraz z nowym rowerem drugiego kompletu kół.
Te same śmieci występują w wielu rowerach innych producentów i, mimo zmiany miejsca i 14 lat widzę że jakość jest niezmiennie nad tym samym poziomie.
Niestety nadal jest do dupy ;( Patrząc na to wszystko dochodzę do wniosku, że zamiast walczyć z takim chłamem lepiej kupić piasty na łożyskach kulkowych tocznych z ali i po prostu wymieniać łożyska kiedy się skończą.
Ceny części są ok, ale ile razy można się bujać z tym samym tematem? Co robić kiedy części nie będzie? To co robiłem w Cannondaleu po 700 km to zapewne w Górach zajęłoby znacznie krócej.
Bez względu na wszystko: jeżeli ktoś ma takie piasty to naprawdę trzeba o nie histerycznie dbać oraz dramatycznie skracać przebiegi między pełnymi serwisami a i tak nie ma żadnej gwarancji na to, że żywotność będzie sensowna.