RST Titan Air w długodystansowym teście przeprowadzonym przez Konrada Szymańskiego, który jest Wam znany jako autor instrukcji serwisowej do bębenka Shimano Tym razem bierze pod lupę swój widelec, który był na wyposażaniu seryjnym roweru zakupionego w 2009 roku.
Krótka recenzja z długiego życia Tytana.
Na początku 2009 roku stałem się przymusowym użytkownikiem amortyzatora RST Titan Air. Przymusowym, ponieważ właśnie w taki amortyzator był wyposażony rower, który zdecydowałem się kupić. W związku z powszechnie krążącą opinią na temat tej konkretnej firmy nie byłem zbyt optymistycznie nastawiony do tego elementu mojego roweru. Względy finansowe nie pozwoliły na od razu po kupnie roweru na wymianę amortyzatora na „coś lepszego”... Doszedłem do wniosku, że na razie na nim pojeżdżę, a jak się zepsuje poszukam czegoś innego.
Na początek trochę suchych faktów czyli dane techniczne. Cała góra amortyzatora, czyli rura sterowa, korona oraz górne golenie o średnicy 32 mm, to aluminium. Golenie dolne to monolityczny odlew magnezowy. Pokrętło blokady skoku wykonano z aluminium. Nakrętka wentyla oraz pokrętło tłumienia odbicia to elementy plastikowe jednak to ostatnie jest pomalowane dość schludnie i może całkiem skutecznie udawać aluminium.
Medium ściskanym, jak sama nazwa wskazuje, jest sprężyna powietrzna. Pod komorą powietrzną znajduje się sprężyna stalowa oraz ogranicznik skoku, który wygląda jak kawałek gumowego wężyka. Wstawiając podkładkę pod tą część możemy zmniejszyć w prosty sposób skok.
Za tłumienie odpowiada tłumik olejowy nazywany przez RST OCR. Ślizgi są smarowane smarem stałym. Skok mojego amortyzatora to 120 mm, natomiast waga to 1750 gram z rurą sterowa o długości 21cm. Wysokość amortyzatora mierzona od środka osi piasty do góry korony wynosi około 505 mm. Dla porównania: wysokość amortyzatora Manitou o skoku 140 mm to 515 mm. Hamulec jest montowany w systemie ISO a producent ogranicza maksymalny rozmiar tarczy hamulcowej do 180 mm.
Pierwsze wrażenie, jakie odniosłem po obejrzeniu tego amortyzatora to solidność. Całość wygląda całkiem schludnie, jedynie naklejki na dolnych goleniach wyglądają dość festyniarsko…
Amortyzatora używałem przez trzy sezony w bardzo różnych warunkach czyli: asfalt, piach, błoto, woda do piast… Zabrakło tylko dużego mrozu i śniegu. W sumie Titan Air przejechał, że mną jakieś 7500-8000 km. Po napompowaniu komory powietrznej, (znajdującej się w lewej goleni) do ciśnienia pozwalającego uzyskać sag odpowiedni dla mojej wagi, amortyzator pracuje dobrze. Nie występuje w nim zjawisko delikatnej blokady na początku pracy. Jak dla mnie jest dość czuły więc ładnie wybiera małe i duże nierówności. Przy temperaturze w okolicach oraz poniżej 0º amortyzator robi się „tępy”. Problemem są szybko następujące po sobie nierówności tzw: „pralki” ponieważ czuć wtedy, że tłumik nie wyrabia na takich przeszkodach.
Kolejnym mankamentem tego widelca jest jego progresja – jak dla mnie jest zbyt duża. Pomimo ustawienia sagu na 20% nie pamiętam żeby udało mi się wykorzystać więcej niż 90-95 mm z deklarowanych przez producenta 120 mm skoku. Pokrętło regulacji tłumienia działa, zdecydowanie czuć różnice pomiędzy skrajnymi ustawieniami jednakże mam wrażenie, że zakres regulacji mógłby być trochę większy. Blokada kompresji działa, od wyłączonej aż do pełnej blokady. Niestety nie wiem czy producent przewidział jakieś zabezpieczenie na wzór floodgate’a tak jak np. w Motion Control RockShoxa gdzie gwałtowne uderzenie odblokowuje system i umożliwia ugięcie. Poprzednie wersje blokad skoku np: w RST Omega SL nie miały takiej możliwości i duże uderzenie potrafiło zniszczyć zablokowany tłumik.
Amortyzatora przez cały czas używałem z tarczą 180 mm a przez ostatnie 2 lata raczyłem go 4-ro tłoczkowym hamulcem Shimano Saint. Jak do tej pory nie zauważyłem żeby pojawiły się luzy na ślizgach. Nie brakuje też sztywności bocznej. Przy zacisku Sainta tarcza nie dzwoni na zakrętach jednak na początku, kiedy jeszcze używałem hamulca Shimano br-m485 (którego budowa sprawia, że klocki są dużo bliżej tarczy niż w Saincie) zdarzało się, że było słychać jak tarcza ociera o klocki.
Amortyzator przez te trzy lata nie sprawiał problemów. Trzyma ciśnienie, blokada i tłumienie działają. Przy odkręcaniu śruby na dole lewej goleni można zauważyć, że część powietrza przedostaje się pod komorę powietrzną. Ostatnio zauważyłem, że Titan zaczął się trochę pocić, niewielkie ilości oleju pojawiają się w okolicy blokady skoku oraz na pokrętle regulacji tłumienia. Jak na razie nie przekłada się to na pogorszenie pracy. Anoda nad górnych goleniach nie jest wytarta. Przez cały okres używania nie były wymieniane żadne uszczelki oraz olej w tłumiku. Jedyną rzeczą, która robiłem to smarowane goleni Brunonxem Deo.
Jeżeli chodzi o serwis to zdaje się, że RST postanowiło zostać pionierem i wprowadzić na rynek amortyzatory bezobsługowe. Na początku 2011 roku dowiadywałem się u polskiego dystrybutora o dostępność części potrzebnych do przeprowadzenia serwisu oraz płyny eksploatacyjne. Chodziło mi o uszczelki oraz gęstość oleju, który trzeba nalać do tłumika. Powiem tylko, że osoba z która rozmawiałem była bardzo zdziwiona, że ktoś chce coś takiego kupić. Powiedziano mi, że uszczelki kiedyś będą, ale nie wiadomo kiedy. Na razie zostawiłem ten temat. Na szczęście na stronie RST można obejrzeć kilka filmików pokazujących jak rozebrać, wyczyścić i wymienić uszczelki.
W sumie pomimo kilku wad jestem zadowolony z tego amortyzatora. Na pewno RST mogłoby popracować nad udoskonaleniem tej konstrukcji. Być może nowa seria, na rok 2012, zniweluje wady poprzedniego modelu. Niestety ceny RST 2012 oraz prawdopodobny problem z dostępnością części a przez to serwisem może okazać się bardzo zniechęcające dla potencjalnych nabywców.
Jako zalety można wymienić:
- niską wagę
- prostą budowę
- solidną konstrukcję
Jako wady muszę wymienić:
- zbyt dużą progresję
- problem z dostępnością części zamiennych
Myślę, że RST Titan Air może być ciekawym amortyzatorem za rozsądna cenę tak długo jak nie patrzymy na ceny oficjalne.
Jeżeli nie chcesz przegapić żadnej aktualizacji strony Endurorider.pl zapisz się do Newslettera
Jeżeli w komentarzu podano prawdziwy adres e-mail to dostaniesz informację kiedy Twoja wypowiedź zostanie opublikowana. Pamiętaj aby sprawdzić folder SPAM.
[…] Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem RST za 1,800 PLN byłem zdrowo zaskoczony jednak muszę przyznać, że już wtedy amor wzbudził moją ciekawość bo na papierze wyglądał całkiem konkretnie. Problem polegał na tym, że nikt na tym nie jeździł i nie wiadomo było jak to będzie działać. Nieco światła na tę kwestię rzucił Konrad Szymański swoim testem https://endurorider.pl/rst-titan-air-test/ […]